O czym? Po co? Jak? I dla kogo?
Cześć wszystkim! Mam na imię
Piotrek (ale dla większości Duncan) i 2 dni temu zacząłem projekt tego bloga. Jako,
że oprawa bloga już gotowa (zeszło mi cały dzień :P) także czas najwyższy na
pierwszy post.
Pomysł na bloga zrodził się
początkiem czerwca 2016, świeżo po doświadczeniu udziału w lokalnym
ultramaratonie. Po tej „wycieczce”, którą dokładnie opiszę pewnie w osobnym
poście, uświadomiłem sobie jedno - „Co ja tam robiłem?” gdy najlepsi zawodnicy
dotarli na metę 5 godzin wcześniej niż ja przeszedłem niecałą połowę dystansu
:)
O czym?
Kilka dni później, gdy przestały boleć nogi a zaczęła
boleć ambicja, postanowiłem zacząć przygotowania do biegów długodystansowych
oraz szeroko pojętej aktywności górskiej oraz przeprowadzić dziennik treningowy
w postaci tego bloga.
Znając życie, blog pewnie stanie się zapisem moich
porażek treningowych zamiast dziennikiem sukcesów i nie gwarantuje, że po prostu kiedyś tego
nie oleje bo jestem tylko człowiekiem. Myślę, że w miarę jak mnie poznacie
zrozumiecie o co chodzi (wiem, że to brzmi jakby nie trzymało się kupy) :P Póki
co, piszę…
Jest też opcja, że
nikt tego nie przeczyta ale wtedy będę miał zapis treningów i poradnik uczenia
się na własnych błędach. Będę starał się pisać inaczej niż wszyscy (takich
blogów jest pewnie z 5 milionów) ale o tym też za chwile.
Chcę też, by ta strona nie była tylko dziennikiem
treningów ale też bazą wiedzy na temat treningu, wypraw w góry, biegów,
raportów z wycieczek i może, w przyszłości, startów biegowych. W miarę upływu czasu postaram się zamieszczać
recenzje sprzętu, przemyślenia, testy i artykuły na temat żywienia i
suplementacji oraz inne posty związane z aktywnością górską. Blog na pewno nie
będzie tylko o bieganiu (mimo tytułu) ale właśnie o aktywności górskiej jako
całości.
Po co?
Żeby stworzyć zbiór informacji na ww. tematy z punktu
widzenia zupełnego amatora w dziedzinie biegania. Opisać moją drogę od „zera”
do „to się jeszcze okaże czego” i na podstawie doświadczeń, dzielić się wiedzą
przetestowaną na własnej skórze. Opisywać miejsca i rzeczy które można
odwiedzić, kupić, zyskać. Strasznie nie lubię słowa „motywacja” (powtarzane
przez wszystkich, stało się bezwartościowe) dlatego go tutaj nie użyje (chociaż
właśnie go użyłem :P) ale jeśli komuś przyda się choć jedna informacja z tej
strony to będzie na prawdę spoko.
Jak?
Prosto i
zwięźle – bez zbytniego rozwadniania tematu oraz 40-stronnicowych
esejów na tematy niezrozumiałe i niepotrzebne.
Szczerze
– to chyba w tym wszystkim najważniejsze. Piszę tak jakbym z kimś rozmawiał,
nie będę udawał kogoś kim nie jestem.
Bez kija w
dupie – nie ma być naukowo i pompatycznie tylko swojsko i zrozumiale.
„Często”
– w nawiasie bo jak to kiedyś powiedział mój kolega „życie pisze różne
scenariusze”. Często tzn. pewnie raz na tydzień z powodu lenistwa.
Przyziemnie
– nie jestem typem człowieka który powie, że chce Cię zmotywować i że „możesz
wszystko” bo kurwa nie możesz :P W życiu warto być realistą. Jeśli ktoś mówi
140-kilowemu grubasowi, że przebiegnie ultramaraton za 2 miesiące, tylko musi
tego bardzo chcieć, to najzwyczajniej robi go w chuja, i to po całości. Najnormalniej
w świecie, nie jest to możliwe. Ja „grubasowi” mówię prawdę, że jest gruby i to
powinno być dla niego największą motywacją żeby się wkurwić na samego siebie. A
jak się wkurwi na odpowiednim poziomie to pokona swoją wagę i nikt nie będzie
go musiał motywować. Dlatego wyżej wspomniana „bezgraniczna motywacja” to
bzdura bo człowiek to twarda psychicznie maszyna i jak mówią za oceanem: „If
there is no enemy within, the enemy outside can do us no harm”.
Długoterminowo?
– tego o czym piszę nie robi się w 2 dni ani w 2 miesiące. Ciężko to robić, na
odpowiednim poziomie, nawet za 2 lata także tego… noooo wiecie, wszystko bez
pośpiechu :)
Dla kogo?
Dla innych,
którzy chcą poczytać o tym co piszę, może wyciągnąć informacje, wnioski lub
przekazać swoje informacje i wnioski dla mnie i innych.
Dla siebie,
bo jak już pisałem, chce uczyć się na własnych błędach a „papier (klawiatura)
wszystko przyjmie” i już nie ma odwrotu od udokumentowanej porażki w danym
temacie. Może też trochę na pamiątkę, że coś robię albo robiłem dawniej.
Zamiast pamiętnika czy tysięcy zdjęć nagranych na karcie SD aparatu
fotograficznego.
To tyle tutaj…
Jakby mi przyszło do głowy coś o czym zapomniałem to napiszę kolejnym
razem.
A w kolejnym odcinku… :) Moja osoba i dotychczasowe
doświadczenia sportowe.
Tak w ogóle, to
pisząc tego posta, zajebałem swój trening na siłowni także jest pierwszy fail…
:P
Także tego… Pozdro cześć i szykuje się ultra zabawa.
Piotr „Duncan”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz